Dziś Cię pożegnałam..
Dla kogoś byłeś odpadkiem, szczeniakiem, którego nikt nie chciał kupić. Może myśleli, że z tego wyrośniesz przez to tak długo Cię „zatrzymali” ale gdy zorientowali się, że to nie przechodzi postanowili Cię porzucić, bo przecież według niektórych tak się właśnie robi z takimi jak Ty… Trafiłeś do schroniska, w którym pracuje i od razu połączyła nas niesamowita więź, spędzaliśmy niemalże każdą chwilę razem, nawet w dni wolne od pracy przyjeżdżałam do Gaju żeby chociaż kilka godzin spędzić właśnie z Tobą.
Jak to jest, że dla niektórych pies to tylko pies, a dla innych aż pies?
Było nam dane spędzić ze sobą jedynie 1,5 miesiąca, widziałam jak rośniesz, kochałam Cię całym sercem. Pracując w schronisku zawsze mam z tyłu głowy myśl żeby się zbytnio nie przywiązywać i przeważnie mi to wychodzi ale zdarzają się takie psy jak Ty, które zmieniają moje życie
Pomimo swoich zdeformowanych łapek każdego dnia wstawałeś i cieszyłeś się życiem, biegałeś, bawiłeś się, uczyłeś szybko jak mało kto.
Ale to wszystko dzięki lekom przeciwbólowym bo przecież łapy wyginające się jak bumerangi musiały boleć ale Ty nie chciałeś tego pokazywać. Twój przypadek był konsultowany z kilkoma ortopedami ale wszyscy równo twierdzili, że potwornie cierpisz. A to nie o to tu chodzi. Życie w potwornym bólu to nie życie. Przykro mi, że spotkała Cię taka krzywda, że w pogodni człowieka za pieniądzem urodziłeś się z defektem bo tylko to się dla nich liczyło, kasa.
Czy zastanowili się co z Tobą dalej będzie? Czy zapłakaliby nad Tobą? Czy tak jak ja trzymaliby Cię za łapkę gdy odchodziłeś za tęczowy most?
Moje serce krwawi, ale pociesza mnie jedna rzecz. Wiem, że już nie cierpisz. Już nic Cię nie boli.
Kiedyś znów się spotkamy aniołku
Do zobaczenia Wiciu! 09.09.2021, miałeś zaledwie 3 miesiące.. (Klaudia)